PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=956}
7,1 3 969
ocen
7,1 10 1 3969
Detroit Rock City
powrót do forum filmu Detroit Rock City

5/10 - czerstwy "kultowiec"

użytkownik usunięty

DETROIT ROCK CITY Adama Rifkina powstało w okresie renesansu komedii młodzieżowych opartych na prostym i sztubackim humorze znanym choćby ze słynnej MENAŻERII Johna Landisa oraz arycpopularnej serii ŚWINTUCH. Takie obrazy jak AMERICAN PIE, SETKA DZIEWCZYN I JA otwierały serca i portfele ówczesnej młodej widowni, która w ciemnej kinowej sali lub w domu (najczęściej jeszcze przed poczciwym magnetowidem i szklanym telewizorem) łapała się ze śmiechu za brzuchy podziwiając wybryki ekranowych idoli.

DETROIT ROCK CITY Rifkina niejako wpisuje się w nurt sztubackiej komedii młodzieżowej z wątkami fekalnymi i okołoseksualnymi w tle, ale w przeciwieństwie do wielu swoich krewniaków tylko sporadycznie przekracza granice dobrego smaku - co należy zapisać jej na plus.

W chwili swojej premiery film twórcy MAŁYCH ŻOŁNIERZY I POLOWANIA NA MYSZ został dosłownie schlastany przez krytyków i niemal całkowicie zignorowany przez widzów zaliczając komercyjną i artystyczną porażkę. Z czasem jednak grono miłośników perypetii czterech nastolatków (z liceum imienia JFK) usiłujących dotrzeć na wymarzony koncert grupy KISS systematycznie poszerzała się, aż film zapracował na miano dzieło kultowego.

DETROIT ROCK CITY to manifest beztroskiej i pełnej pasji młodości połączonym z kinem inicjacyjnym oraz społeczną satyrą stanowiącą portret swojej epoki. Sporo tu trafnym popkulturowych nawiązań i ciekawych pomysłów. Rifkinowi miejscami udało się też wskrzesić ducha epoki końca lat siedemdziesiątych i okrasić go dowcipami rajcującymi statystycznego nastoletniego widza z przełomu XX i XXI wieku.
Jednak jako całość DETROIT ROCK CITY nie zadawala i sprawia wrażenie obrazu nieco wysilonego, czerstwego, bazującego na zbytnich uproszczeniach i niekiedy nazbyt wyraźnych przerysowaniach.
Większość zaprezentowanych nam na ekranie dowcipów sytuacyjnych i słownych pozbawiona jest błyskotliwych point, a czasem (najzwyczajniej w świecie) scenopisarskiej inwencji. Większość prezentowanych na ekranie gagów to wysilone i pozbawione błysku przysłowiowe "czerstwiaki", które nie wystarczają nawet na półuśmiech.

Filmu nie ratuje też skądinąd sympatyczna obsada. Edward Furlong wyraźnie męczy się tu na planie, a DETROIT ROCK CITY doskonale obrazuje ówczesny zakręt na którym znalazł się gwiazdor, który przez alkoholowe i narkotykowe nałogi po roku 2000 począł grywać w mało znaczących filmach klasy C i D. Ci, którzy chcą oglądać Furlonga w dobrych rolach powinni czym prędzej sięgnąć po TERMINATORA 2: DZIEŃ SĄDU, SERCE AMERYKI, MAŁĄ ODESSĘ, AMERICAN HISTORY X (Więzień nienawiści), GNIAZDO OS, WCZORAJ I DZIŚ, ELEKTRONICZNĄ RULETKĘ, NASZ WŁASNY DOM czy mniej udany SMĘTARZ DLA ZWIERZAKÓW 2. Wymienione przeze mnie tytuły z pewnością pozwolą rozkoszować się talentem i ekranową charyzmą niegdysiejszego młodocianego gwiazdora, a także zgłębić fenomen jako aktora kultowego dla pokolenia dzisiejszych 30-35 latków.
Furlongowi partnerują tu sympatyczni Giuseppe Andrews i Sam Huntington, którzy swą naturalnością i niewymuszonym urokiem skutecznie przyćmiewają występ gwiazdy TERMINATORA 2.
Warto też wspomnieć o kreacji Jamesa DeBello w roli prostolinijnego i zaćpanego Tripa, który niebezpiecznie kojarzy się z Jayem (znanym z wielu filmów Kevina Smitha) w interpretacji Jasona Mewesa.
Jest jeszcze wyrazista (acz w mojej opinii jednak nieco przeszarżowana) kreacja Lynn Shye w roli konserwatywnej i fanatycznej matki.

Niewątpliwą zaletą obrazu Rifkina jest wypełniony kultowymi kawałkami soundtrack oraz cameo grupy KISS, które bez wątpienia rozgrzeje serce każdego fana amerykańskiego zespołu.

DETROIT ROCK CITY to dość czerstwa, aktorsko nierówna i sztampowa komedia inicjacyjna, która ma jednak kilka niewątpliwych zalet. Film miejscami znakomicie odbija ducha ówczesnej epoki, operuje zgrabnymi popkulturowymi nawiązaniami, a ponad wszystko jest manifestem beztroskiej młodości i zamiłowania do muzyki. W sumie nic specjalnego, ale ma swoich zwolenników.

użytkownik usunięty

W uzupełnieniu dodam, że wytrawnemu widzowi DETROIT ROCK CITY nieuchronnie będzie się kojarzyło z nieco lepszym i bardziej wyrafinowanym debiutem Roberta Zemeckisa (twórcy "Powrotu do przyszłości" i "Forresta Gumpa") CHCĘ TRZYMĆ CIĘ ZA RĘKĘ, gdzie paczka młodych bohaterów stara się dotrzeć na występ The Beatles.

Bardzo mnie śmieszą recenzje osób które używają gdzieś zasłyszanych słów/zdań mimo iż nie wiedzą co one znaczą.

ocenił(a) film na 7

Głupsze niż "Uczniowska Balanga", nie ma uroku Ferrisa Buelera ale ogląda się z uśmiechem na twarzy, zresztą połowę filmu robi pełna energii ścieżka dźwiękowa. Nie nazwałbym tego filmu czerstwym, choć powstał z 10 lat za późno.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones